Figury i figurki
Z Andrzejem Turczyńskim rozmawia Janina Koźbiel
W Pańskiej twórczości, w opisywaniu tych, a nie innych artystów (choćby Iwaszkiewicza czy Puszkina) charakterystyczne jest, że słowa używa Pan często, aby łączyć to, co zdaje się być na antypodach. Czy jest możliwa w ogóle sztuka, która nie próbuje opisywać antynomii, nie jest – że użyję Pańskiego ulubionego słowa – paradoksalna?
Zdarza się, że to, co wniknęło do języka wskutek swoistego nieporozumienia, błędu lub przypadku, a może żartu jakiegoś niewyżytego lingwisty, niekiedy uobecnia się swoiście w literaturze. Kto wie, czy nie za przyczyną odkrytą przez Kubusia Fatalistę, który powołując się na swego pułkowego kapitana, stale przypominał nowemu panu, że wszystko, co nas spotyka na świecie, dobrego i złego, zapisane jest w górze, Puszkin zaś, nieoględnie mi przez Panią wypomniany, mawiał ustami Oniegina, iż priwyczka swysze nam dana, czyli że przyzwyczajenia niebo w nas wdrożyło. W istocie jednak Kubuś i Oniegin, także wyrosły z kultury oświecenia, to nie takie antypody, jak by się zdawało, wszak jednym głosem mówią o tożsamości wszelkich prawdziwych i rzekomych antynomii. W istocie to, co świat (ludzie i bogowie) zderza ze sobą, pisarz łączy i stawia za hipotetyczny wzorzec ładu i harmonii oczom zdumionej publiczności. Dzieje się to zapewne również i dlatego, że sztuka jest paradoksalna z urodzenia, a przy tym całkowicie wolna, i czy nie właśnie dlatego ma moc zniewalania wyobraźni.