Stanisław Rogala
Ucieczka do Doliny
(o jednym motywie prozy autobiograficznej Tadeusza Konwickiego)*
W doświadczeniu prozatorskim Tadeusza Konwickiego jest okres, do którego pisarz wraca z niechęcią, ale też wobec którego nie zdystansował się całkowicie – to czas socrealizmu. Przeżywał go autor Władzy szczególnie „głośno”, z wielkim uznaniem ze strony władzy komunistycznej i sterowanym czytelnictwem. Dla udowodnienia tej tezy wystarczy wskazać na debiutancką powieść Przy budowie (1950) i jej „artystyczne” sukcesy: w okresie tym utwór był pięciokrotnie wznawiany w dużych nakładach i wielokrotnie przedrukowywany w różnych antologiach, przetłumaczony na sześć języków państw socjalistycznych, otrzymał także Państwową Nagrodę Artystyczną III stopnia i wiele innych nagród. Wykorzystywany był jako narzędzie propagandy ideologicznej na różnych zebraniach i szkoleniach aktywu komunistycznego. Dość podobne „sukcesy” przeżywały inne jego utwory powieściowe, takie jak: Władza, Rojsty, Powrót.
Gdy socrealizm się kończył i środowisko pisarzy zaczęło niemal masowo składać samokrytyki – przez Przemysława Czaplińskiego określane mianem palinodii, rozumianej jako „odwoływanie wcześniejszych poglądów, przekreślanie socrealistycznej wizji światah[1], Konwicki wybrał jedną z dwóch, stosowanych wtedy, form odejścia od ideologii. Były to: powrót (ucieczka) do krainy dzieciństwa lub duchowa emigracja do utraconych ojczyzn. Autor Przy budowie zdecydował się na pierwszą formę – powrót do krainy dzieciństwa, publikując w 1959 roku powieść Dziura w niebie, ale nigdy jednoznacznie nie zdystansował się wobec swojej dotychczasowej twórczości, nadal korzystał z przywilejów jej publikowania. Stosunek pisarza do socrealizmu przedstawili tacy badacze, jak Włodzimierz Bolecki[2], Stanisław Bereś[3], czy Jerzy Kandziora[4]. Ich opracowania zwalniają mnie od dokonywania głębszych analiz w tym zakresie.
Pragnę śledzić utwory literackie Tadeusza Konwickiego, dla których powrót (ucieczka) do krainy dzieciństwa – podwileńskiej doliny – był początkowo próbą samooczyszczenia się (duchowego i wobec czytelnika) ze schematyzmu socrealistycznego, potem stał się problemem samym w sobie, na koniec został potraktowany przez twórcę jako specyficzna gra ze swoim dzieciństwem – Doliną. Pomijam ich stronę polityczną. Nie interesuję się szerzej również problemem poszukiwania własnej tożsamości (występującym np. u Cz. Miłosza, J. Iwaszkiewicza, M. Kuncewiczowej i innych), jako inną ścieżką oczyszczenia ze zbytniego zawierzenia władzy lub zagubienia się w świecie.
Pierwszy okres twórczości Konwickiego nie przyniósł mu, poza doraźnością tamtych lat, uznania u współczesnego odbiorcy, mimo że pisarz czynił i czyni wiele zabiegów, aby nie zdyskontować go całkowicie. Z utworów powstałych w tamtym czasie można uznać, że ocalały tylko Rojsty. Odwrót od socrealizmu okazał się dla tego autora szczęśliwy – wybrał drogę autobiografizmu poddanego dużej kreacji. „Powtórne narodzenieh, które pomogło mu w „przestawieniu się wewnętrznymh i „debiutować od nowah[5], przyniosło wiele udanych utworów.
Szereg badaczy uważa, że Tadeusz Konwicki, po zerwaniu z socrealizmem, pisze jedną książkę, konstruuje jedną biografię (autobiografię). Zacytujmy jednego z nich. Danuta Patkaniowska w szkicu Tadeusza Konwickiego dialog z tradycją i własną pamięcią zauważyła:
Pisze wciąż jedną książkę, konstruuje fragmenty i warianty tej samej biografii i osobowości, porusza się w tej samej rzeczywistości literackiej, w gąszczu tych samych problemów. Poszczególne książki Konwickiego układają się w pasmo doświadczeń, wrażeń, przeżyć, wewnętrznych niepokojów i komplikacji tej samej jednostkowej egzystencji[6].
O takim rozumieniu twórczości autora Władzy decydują następujące czynniki: autobiograficzna perspektywa narracji; „choroba świadomościh jak podstawowy i powracający problem; wyraźna kreacja postaci głównego bohatera, często w jednej osobie narratora-pisarza; powtarzalność motywów i postaci; powracający nastrój apokalipsy. Wskazując na nie, Patkaniowska uznaje, że „to istotne elementy całej twórczości Konwickiego, decydujące o jego oryginalności i odrębnościh[7]. Wydaje się, że bardzo ważnym zwornikiem tej twórczości jest także Dolina jako przestrzeń strukturalna utworów, powracająca w każdym dziele pisarza po pięćdziesiątym szóstym roku, jako wspomnienie, wreszcie jako „tamten świath stanowiący antynomię dla problemów (szczególnie politycznych) świata współczesnego, od których uciekają jego bohaterowie[8]. Powtarzające się w kolejnych tomach elementy tej samej przestrzeni tworzą z niej jeden świat rzeczywistości fizyczno-kreacyjnej. Świat ten, poszerzony o inne elementy struktury dzieła literackiego (jak narratora i narrację, postaci), tworzy dzieło spójne, które pozwala mówić o pisaniu jednej książki. Pisarz potwierdza te spostrzeżenia[9].
Ucieczka od „chorej rzeczywistościh zapoczątkowanej socrealizmem, poprzez apokalipsę stanu wojennego i komunistycznego świata oraz związki z opozycją polityczną lat 70. i 80. i ponownie „salonoweh wycofanie się z niej do kraju dzieciństwa, stały się koniecznością powrotu, a dolina wyimaginowaną krainą wyobraźni i dobra.
Gdzie to ja byłem – pyta Witold z Kroniki wypadków miłosnych. – Znowu byłem tam, gdzie mi dobrze, gdzie zawsze skradam się we śnie, w pamięci, w raptownej tęsknocie. Dobrze jest uciekać przed codziennym trwaniem w jakąś wymyśloną przyszłość, w nie spełnione nigdy warianty losu, w odurzenie rozwydrzonej wyobraźni, ale najlepiej jednak pójść znajomą drogą wstecz, wrócić do starego gniazda, wmieszać się między ludzi, którzy nie znają jeszcze swego przeznaczenia, przebrać się w skórę młodości, przeinaczyć wypadki i zdarzenia, zanurzyć się w tajemniczym, niepokojącym tunelu praprzeszłości nie szukając sensu, logiki, usprawiedliwień, pragnąc jedynie szybko mijającej godziny ukojenia[10].
Wyimaginowaną krainę dobra pisarz utożsamia z miejscem swego urodzenia – Nową Wilejką, wychowania w okresie szkolnym – Kolonią Wileńską i Wilnem, trudnych doświadczeń wojenno-partyzanckiego dorastania – Puszczą Rudnicką, czyli krainą dzieciństwa i młodości, „starym gniazdemh. W realiach geograficznych to obszar nad Wilenką, stanowiącą dopływ Wilii, i przedmieścia Wilna otoczonego Puszczą Rudnicką. Jarosław Klejnocki zauważył:
Gdziekolwiek w tekście pojawi się Dolina, Młyn Francuski, Papiernia, wiadome się staje, iż chodzi o dolinę Wilenki, Kolonię Wileńską, Puszczę Rudnicką i Wilno; a więc o miejsca konkretne, faktycznie istniejące – wszystkie związane z autorem. Miejsca owe konotują w sobie wspomnienia dzieciństwa oraz duszne koszmary wojenne, stając się zarówno Arkadią, jak i Piekłem[11].
Okolica ta posłużyła pisarzowi do konstrukcji przestrzeni świata artystycznego, kreacji własnej Doliny nasyconej elementami autobiograficznymi, wreszcie pomogła mu w określeniu i nazwaniu mikro- i makrokosmosu ludzkiego życia, a nawet do zabiegów terapeutycznych.
Jako określona struktura przestrzeni artystycznej charakteryzuje się następującymi elementami (uwzględnijmy wertykalne patrzenie narratora). „Głęboka dolinah, „wielka dziura w ziemih albo „ogromny, rozległy wąwóz lub parówh znajduje się „w połowie drogi pomiędzy Nową Wilejką a Wilnemh. Jej dnem płynęła rzeka Jaskula (Wilenka, Wisieńcza lub Soła) o stromych brzegach, dzieląc ją na dwie części. Służyła za miejsce zabaw, doskonalenia chłopackich charakterów, ale także niosła symbolikę thanatos, kiedy w rzece obmywali się bohaterowie Dziury w niebie i Kroniki wypadków miłosnych czy Nic albo nic przed popełnieniem samobójstwa (lub jego próbą), a nawet przed aktem miłosnym Pawła i Justyny w Senniku współczesnym.
Wzdłuż brzegów doliny rozciągały się łąki-pastwiska porośnięte krzakami i zagajnikami. Tu chłopcy wypasali krowy, bawili się i toczyli „wielkie bitwy”. Dolinę przecinała kolej stanowiąca dla bohaterów „okno na świat”. Kolej była „symbolem istniejącego gdzieś poza nią świata, innego życia, zmiany”[12], ale też szansą ucieczki przed apokalipsą do szczęśliwego miejsca (po wypędzeniu przez współziomków) lub środkiem w poszukiwaniu marzeń. „Przylepiona” była do niej „jak do lepu” osada utożsamiana z Kolonią Wileńską. Kolej może też kojarzyć się ze śmiercią w sugestii ostatniej sceny Sennika współczesnego z udziałem Pawła, czy próbie popełnienia samobójstwa na torach przez Witolda z Kroniki wypadków miłosnych. Obok sugestii na początku powieści mamy do czynienia ze śmiercią – niezidentyfikowanego mężczyzny – która na Witoldzie wywarła duże wrażenie, a może nawet „zaraziła” go śmiercią[13].
Innym elementem linii poziomych doliny była „piaszczysta drogah „prowadząca do nikądh[14], ale otwierająca przestrzeń na zewnątrz. Tą „piaszczystą drogąh wyjeżdżają bohaterowie, by spełniać swoje marzenia, i powracają pokonani. Mimo otwarcia na przyszłość droga jest symbolem przegranej, niemożnością uwolnienia się od losu – drogą „prowadzącą do nikądh[15].
Centralne miejsce przestrzeni doliny zajmowała Puszkarnia-papiernia, miejsce chłopięcych zabaw i dawnej bitwy Polaków z Kozakami, składowisko starych książek i narodowych pamiątek. Wielokrotnie bohater-narrator używa wobec niej porównania „martwa jak biała dłońh, co przydaje jej mistycyzmu. Przywołana w Dziurze w niebie pojawia się w Senniku współczesnym, Zwierzoczłekoupiorze, Kronice wypadków miłosnych, Kompleksie polskim, Rzece podziemnej, podziemnych ptakach, Zorzach wieczornych, Pamflecie na siebie. Pełni w nich funkcje podobne jak w pierwszym utworze. To element przestrzeni najczęściej obecny w twórczości Konwickiego.
Obok Puszkarni jako znaku topograficznego pojawia się również Młyn Francuski (w Senniku współczesnym, Wschodach i zachodach księżyca, Zorzach wieczornych, Pamflecie na siebie), o którego przeznaczeniu czytelnik wiedział, ale jego pełny opis spotyka dopiero w ostatnim utworze pisarza – Pamflecie na siebie.
Na stoku doliny ulokowany był „drewniany klasztor, skryty w zagajnikuh, od którego nieustannie dochodziły odgłosy sygnaturki. Nieco wyżej stał „kościół w młodych świerczkachh, którego dzwon przypominał o strukturze czasowej życia mieszkańców doliny, a teren okalający go przeznaczony był pod cmentarz. Oprócz klasztoru i kościoła były także cerkiew i dom baptystów, gdyż mieszkańcy doliny to różnowiercy. Frekwencja ich obecności w utworach pisarza zbliżona jest do Puszkarni, wzbogacona o Nowy Świat i okolice. Częstotliwość ta świadczy o wadze problemu, do istnienia którego pisarz przykładał duże znaczenie – mistyfikacji Doliny i budowy jej specyficznego nastroju.
Nad doliną często wisiał „posępny obłok ciszyh, dymu lub mgieł. Nierzadko krążyły nad nią ptaki. Po niebie, w które ciągle spoglądali bohaterowie, często płynął „niczym stary szczupakh samolot, „wlokąc przez dolinę czarny krzyż cieniah. „Czarny krzyż cieniah jest metaforą szczególnie znaczącą w sytuacji apokalipsy, która zbliża się do Doliny – znakiem cierpienia, zagłady i żałoby; wreszcie antynomią dla poszukiwania w niebie miłosierdzia i nadziei.
W niedalekiej odległości od doliny usytuowane było miasto, którego ulice niewiele różniły się od „piaszczystej drogih wiejskiej.
W kolejnych utworach pisarz dopowiada lub modyfikuje tę konstrukcję przestrzeni. W Senniku współczesnym, choć autor przenosi akcję nad Sołę w okolice budowanego zbiornika wodnego dla elektrowni w Tresnej, podwileńska dolina zachowuje swoją strukturę przestrzenną. Zdecydowanie bardziej jest „wileńskah niż polska (poza określeniem rzeki nie pojawia się żadna inna nazwa geograficzna z Dolnego Śląska, natomiast wielokrotnie przywoływane są nazwy litewskie, jak Podjelniaki i Zajelniaki, Ejszyszki, Turgielany, Gudaje, Śnipiszki, Powstańcza Górka; a bohaterowie to głównie ludzie przesiedleni z doliny podwileńskiej[16]). Na tę jej cechę wskazywał Bolesław Hadaczek, pisząc: „W Senniku współczesnym dolina sołecka upodabnia się do tamtej wileńskiej, zapamiętanej w najdrobniejszych szczegółachh[17]. Tego samego zdania była również Anna Marzec –„wszystkie pejzaże są opisami Wileńszczyzny, nawet te, które autor przenosi nad Sołęh[18]. Konwicki, na pytanie S. Nowickiego (S. Beresia) czy zgadza się z sądem Jana Walca, iż „wszystkie pejzaże [c] są opisami Wileńszczyznyh, odpowiada zdecydowanie: „Oczywiście! Żadne Bieszczady, żaden Dolny Śląsk; po prostu Kolonia Wileńska anachronicznie przeniesiona do PRL-uh[19]. Pisarz zwiększa w niej ilość znaków topograficznych, wskazując na rodzinny dom, który „stał na ledwo widocznym pagórku, na obłej skarpieh. Na problem ten dokumentowany jest poprzez niektóre postaci, np. Korsak pojawia się w Nic albo nic, ale także w Senniku współczesnym. Jest postacią drugoplanową w Dziurze w niebie, Zorzach wieczornych oraz w Czytadle i Pamflecie na siebie. Jego protoplaści pojawią się w Bohini.
Począwszy od Sennika współczesnego przestrzeń doliny jest wzbogacona o dwór[20], który zdecydowanie przypomina dwór z Rojstów – „dom skryty w starych drzewach [c] o czarnych oknach [c], w których był spokój i nieruchomośćh. Jego wygląd i funkcje wobec treści utworu bywają zmienne, niemal wykluczające się. Raz jest „białym dworemh z Soplicowa czy z Wiernej rzeki, to znowu ruiną „opuszczonego domostwa”. W Zwierzoczłekoupiorze „złotym, choć tylko zżółkłym ze starościh, a w Kronice wypadków miłosnych elementem groteskowym z powodu „ogromnego słomianego dachu” i „topornie ulepionego komina”, także „krzywych kolumienek ganku”. Jest stałym elementem przestrzeni doliny, ale też metaforycznym „domem-pielgrzymem i domem-rozstaju”. W Bohini wokół niego, jako rodzinnego „gniazdah Konwickich i symbolu polskości, skupiona jest akcja utworu (funkcje „narodowego gniazdah pełnił również w Kompleksie polskim).
Niektóre elementy przestrzeni doliny ulegają hiperbolizacji. Tak dzieje się z lasem, który w Dziurze w niebie zaczynał się na stoku rzeki, a w Senniku współczesnym, pod nazwą Bór Sołecki, przeradza się w potężną i tajemniczą puszczę. W tej roli najczęściej występuje w dalszych utworach. Puszcza niepokoi swoim zachowaniem, nie tylko szumem drzew i odgłosami piorunów, ale także tajemniczym „pojękiwaniem” w wymiarach kosmicznych, „przejmującym dźwiękiem, jakby krzykiem ogromnych stad ptasich albo dalekim zawodzeniem tłumu ludzkiego”, „dziwnymi, głębokimi, wszechogarniającymi odgłosami jakby ocierały się o siebie planety”. Powracający motyw strzałów, dochodzących z jej głębi, przypomina Pawłowi Czajkowskiemu „Staremu” (który jako wspominający przeszłość i ponownie przeżywający ją bohater pojawia się w Przy budowie, Senniku współczesnym) o partyzanckich przeżyciach i zmusza go do opuszczenia doliny i dalszej tułaczki. Bór-puszcza-las jest jednym z mistycznym elementów kształtujących nastrój apokalipsy i wpływającym na metaforykę utworu. Puszcza ta została przeniesiona z Rojstów i jej opis powtarzany jest w utworach, w których pojawia się wątek partyzancko-leśnym: Wniebowstąpienie, Nic albo nic, Kompleks polski, Wschody i zachody księżyca, Bohiń, Zorze wieczorne.
Podobnej hiperbolizacji podlega rzeka, przede wszystkim jako Soła. Kształtowana jest ona na obraz apokaliptycznej rzeki-zagłady, która „niesie na swoim poświdrowanym wirami nurcie spiętrzone konstrukcje drzew, karcze wymyte z ziemi […], olbrzymie skrzepy rudej piany […], toczy przed sobą na dnie głazy wielkie jak nasze domy”. Swoim zagrożeniem obejmuje współczesność i przeszłość –„zaleje wszystko woda, przykryje sobą na zawsze a zostanie tylko legenda o mieście na dnie jeziora”. Jej metaforyczne koneksje w prozie pisarza są filozoficzno-biblijne, gdyż – jak sugeruje Mieczysław Orski –
pojawia się wówczas, kiedy zachodzi konieczność syntetycznego i jednocześnie obrazowego sformułowania refleksji o przemijalności, kruchości bytu w czasie, a także – uwypuklenia dramatyzmu zdarzeń[21].
Rzeka dzieli też przestrzeń doliny na dwie antynomiczne części: świat przed rzeką – dobra i szczęśliwych wspomnień z przeszłości i świat za rzeką (puszcza) – zła i wyrzutów sumienia, wyobcowania spośród ludzi aż do konieczności nieustannej ucieczki (tułactwa)[22]. W Senniku współczesnym jest taka sekwencja, w której „puchnąca” od nadmiaru deszczu rzeka – co może być jednoznaczną aluzją do biblijnego potopu – dzieli Dolinę na dwie części: boską (sacrum) – sygnalizowaną obecnością „białej budowli” klasztoru, odgłosami sygnaturki i zakonników zlokalizowanych „na górze”, i część ziemską (profanum) – ze wzbierającą wodą i „gorączkową krzątaniną” robotników pracujących „w dole” przy budowie tamy. To niemalże pierwszy moment sądu w Dolinie Jozafata oglądany przez narratora patrzącego wertykalnie. Podział ten dodatkowo uwypukla kolorystyka – biel i czerń – odpowiednio przynależne tym światom, na co wskazuje Michał Sprusiński w artykule Konwickiego wieczne pielgrzymowanie[23]. W Nowym Świecie i okolicach narrator przywraca rzece naturalne wymiary fizyczne małej rzeki dzieciństwa, a w ostatnim utworze pisarza – Pamflecie na siebie – zostaje ona zdegradowana nie tylko w swoich funkcjach parabolicznych wobec doliny i utworu, ale przede wszystkim jako element przyrody. Upodobniona ją do ściekowego kanału: „Toczyła się przede mną bura bryja, omywająca porzucone zardzewiałe miednice, stare opony samochodowe, zepsute odbiorniki telewizyjne”– wspomina narrator-bohater.
Dolinę zamieszkują ludzie różnych narodowości i zawodów, niejednokrotnie o bardzo skomplikowanych doświadczeniach życiowych (wystarczy wskazać na „Staregoh – Pawła Czajkowskiego, czy Korsaków z Sennika współczesnego i innych powieści). Pojawiają się oni przemiennie w różnych utworach, tworząc dość zamkniętą społeczność skazaną tylko na siebie i pogłębiając zwartość prozy tego pisarza. Ich codzienne życie płynie powoli, niemal z marazmem, bez perspektywy zmiany na lepsze. Troskom towarzyszy nastrój ciszy, zadumy, który pod wpływem czynników zewnętrznych (przyrody, tajemniczych strzałów, odgłosów pojękiwania, wiatru) i wewnętrznych (niepokoju sumienia, poczucia winy związanej z przeszłością, niespełnionych marzeń) powoli przeradza się w ogólny niepokój, w odczuwalne zagrożenie przechodzące w apokalipsę. Każdy z bohaterów odczuwa zbliżające się zagrożenie, indywidualnie reaguje na nie i przeżywa swoją „apokalipsę”. Wielokrotnie są to ludzie skazani na ciągłe wędrowanie (tułactwo) – bohaterowie Sennika współczesnego na czele z Pawłem Czajkowskim, ale także Wniebowstąpienia, Nic albo nic, Małej apokalipsy czy Bohini – to „stan permanentny bohaterów Konwickiegoh, jak zauważyła Anna Bukowska[24]. Galeria postaci (dziecięcych i dorosłych) bardzo wzbogaca przestrzeń Doliny o złożoną metaforykę psychiki człowieka.
Tak ukształtowaną strukturę przestrzeni Doliny zdecydowanie podkreśla kreacja narratora i formy jego wypowiedzi. W prozie T. Konwickiego dominuje narrator osobowy, który nierzadko ukrywa się za implikowanym światem i stosuje pierwszoosobową narrację. Pisarz dopuszcza zobiektywizowanego narratora trzecioosobowego. Bywa on zewnętrznym obserwatorem z pewnej perspektywy czasowej (40 lat), ale wobec przedmiotu swojej obserwacji zawsze pozostaje bardzo blisko, co pozwala mu wygłaszać komentarze. Początkowo wydaje się, że jako narrator zewnętrzny wszystko zna (przede wszystkim przeszłość swoich bohaterów i Doliny, ale też często wybiega w ich przyszłość), potem staje się konkretny, nawet zdradza swoją fizyczną osobowość – jest głównym bohaterem powieści, Polkiem po wielu latach, przykro doświadczonym w świecie zewnętrznym wobec Doliny, do której powrócił, by zakończyć życie (w poczuciu przegranej popełnić samobójstwo jako tajemniczy nieznajomy). Narrator utożsamia się w bohaterem, staje wewnątrz wydarzeń, przeżywa je i współtworzy, a wprowadzając wiele informacji osobistych z życia pisarza i jego rodziny staje się jego sobowtórem[25], pozwala utożsamić się z Tadeuszem Konwickim. Te partie narracji są pierwszoosobowe. Z perspektywy bohatera-narratora, utożsamionego z autorem, konkretny narrator pierwszoosobowy dominuje nad implikowanym światem we wszystkich powieściach powstałym po październikowym przełomie. Jego partie trzecioosobowe relacji zobiektywizowanej są zabiegiem artystycznym uwiarygodniającym prezentację (do czego służą również cytaty prasowe i z dzieł naukowych, powoływanie się na osoby historyczne). Więc bez większego ryzyka można twierdzić, że narrator prozy tego pisarza jest porte-parole autora.
Zaznaczmy w podsumowaniu, że biograficzne nastawienie narracji tworzyło niebezpieczną pułapkę powtórzeń, której pisarz nie uniknął, gdyż nie zawsze były one „wariantami biografii”, jak chce wielu badaczy tej twórczości[26], lecz zwykłymi powtórzeniami.
Czas obowiązujący w powieściowym świecie Doliny jest strukturą dość złożoną. Początkowo teraźniejszy czas narracji jest zbieżny z czasem zdarzeń. Potem wielokrotnie praesens implikuje perfectum. Zdarzenia przeszłe zaczynają być relacjonowane w praesens. W trakcie relacji, w której ujawnia się narrator i utożsamia z bohaterem, pojawia się nawet czas futuri, który zostaje anektowany do wcześniejszego czasu teraźniejszego i przeszłego uaktualnionego. Przejmuje jego funkcję prezentacji zdarzeń, a praesens nabiera cech czasu przeszłego, potrzebnego do wspomnieniowej perspektywy narracji. Ta zmienna perspektywa czasowa, zaprezentowana w Dziurze w niebie i Senniku współczesnym, będzie obowiązywała w narracji następnych utworów, w których pisarz powraca do podwileńskiej doliny. Na szczególne podkreślenie spośród utworów, w których czas poddawany jest takim przeobrażeniom, zasługują – obok wcześniej wskazanych utworów – Kompleks polski i Rzeka podziemna, podziemne ptaki [27].
Widzimy więc, że poszczególne elementy przestrzeni-pejzażu prozy Konwickiego wyposażone są w różnorodne funkcje; poznawcze, estetyczne i etyczne. Nadają dolinie wymiary świata, w którym mimo niepokoju, smutku, porażek, przegranych, łez i grozy, poczucia zagrożenie i zbliżania się nieuświadomionej a apokaliptycznej tajemnicy, nawet śmierci, dostrzegalne jest także dobro. Troski i radości podziela z człowiekiem przyroda, niejednokrotnie ona go determinuje. Ta arkadia dzieciństwa, która choć nie zawsze jest krainą szczęśliwą, pozwala umęczonemu współczesnością narratorowi-bohaterowi-pisarzowi odpocząć, przyjmuje go radośnie jako uciekiniera z teraźniejszości. Mimo to w Nowym Świecie i okolicach, a przede wszystkim Pamflecie na siebie dochodzi do jej „zagładyh, czyli pełnej apokalipsy. Nie przekształcenia w Państwowy Park Naturalny, bo ten tworzy szansę istnienia w innej formie, lecz degradacji i unicestwienia rzeki, Młyna Francuskiego, cmentarza – uwspółcześnianych wspomnień i odległej przeszłości.
Dolina – „Ta kraina dzieciństwa – jak pisze Stanisław Bereś – z której opuszczeniem pisarz nigdy się nie pogodził, jest dla niego centralnym punktem świata, miejscem, z którego wzięło początek życie, utraconym azylem normalności i bezpieczeństwa, wreszcie kresem ludzkiego losu”[28], a według Anny Nasalskiej – Dolina pełni „mityczną rolę imago mundi – obrazu i środku świata”[29]. Dodajmy jeszcze – jest bezpiecznym miejscem ucieczki. Zdominowała twórczość pisarza, stała się powracającym leitmotivem jego prozy, najczęstszym i najważniejszym[30]. Nieustannie urzekała go swoim krajobrazem, ale również zdominowała psychikę jego bohaterów. Krzysztof Sławiec zauważył: „Niemal zawsze jest to postać związana z mistyczną doliną, stanowiącą centrum powieściowego świata i wzorzec utraconych bezpowrotnie, nostalgicznie przywoływanych form ludzkiej egzystencjih[31].
Podczas każdego kolejnego powrotu artystycznego pisarza do Doliny jej struktura przestrzeni jest poddawana zmianom w zakresie fizykalnym i duchowym. Bolesław Hadaczek wypowiada się o Dolinie następująco:
otrzymała ujęcie wielowymiarowe i wielostronne, nakładające się na siebie w kolejnych utworach: od zapisów faktograficznych, poprzez fabularyzacje oniryczne, do narracji eseistycznych i zmitologizowanych. [c] Centralne miejsce w tej przestrzeni przybiera w wyobraźni autora i jego bohaterów kształt Doliny[32].
W ostatnim zdaniu naszych rozważań możemy chyba powiedzieć, że Dolina – kraina dzieciństwa Konwickiego – przebyła w jego świadomości artystycznej i pamięci następującą drogę: od ucieczki od socrealistycznej współczesności lat 50., poprzez parabolę złożonego losu człowieka i świata do krainy geograficznej – Państwowego Parku Naturalnego – a ostatecznie do unicestwienia w świadomości autora, gdyż – zdaniem Andrzeja Krzywickiego „Konwicki nie należy do pisarzy, którzy chcą ocalać swoje mikroświaty”[33]. Była nie tylko „suwerennym i niepodległym azylem” artystycznym wobec codzienności, ale także podmiotem poddawanym licznym przekształceniom strukturalnym i treściowym, a stała się przedmiotem artystycznej gry.
Bohater-narrator Kompleksu polskiego pod koniec powieści pyta:
Zaraz, dokąd ja wracam? Czy do Kolonii Wileńskiej, czy do domu, którym umrę, czy może do tej doliny, co wymyśliłem jako suwerenny i niepodległy azyl w codzienności?[34]
To wyznanie można by uzupełnić jeszcze jednym pytaniem – Jaką grę prowadzę ze swoją Doliną?
Stanisław Rogala
[1]*Artykuł jest gruntownie zmienioną formą eseju, który wygłosiłem na konferencji „Mój Konwicki”, zorganizowanej przez WSHE w Łodzi 16 listopada 2006 roku z okazji 80. lat życia pisarza.
P. Czapliński, Ślady przełomu. O prozie polskiej 1976–1996, Kraków 1998, s. 40.
[2] Por. W. Bolecki, Pornografia. (Wokół jednego zdania Tadeusza Konwickiego), w: J. Malewski [W. Bolecki], Widziałem wolność w Warszawie. Szkice 1982-1987, Londyn 1989.
[3] Por. S. Nowicki [S. Bereś], Pół wieku czyśćca. Rozmowy z Tadeuszem Konwickim, Londyn 1986, tegoż, Archipelagi milczenia, „Odra” 1995, nr 4.
[4] Por. J. Kandziora, Zmęczeni fabułą. Narracje osobiste w prozie po 1976 roku, Wrocław–Warszawa–Kraków 1993.
[5]Określenia te pochodzą z wywiadu, jakiego udzielił pisarz K. Eberhardowi, patrz: Powinienem zadebiutować od nowa. Rozmowa z Tadeuszem Konwickim, rozm. K. Eberhardt, „Kino” 1972, nr 4.
[6]D. Patkaniowska, Tadeusza Konwickiego dialog z tradycją i własną pamięcią, „Odra” 1988, nr 3, s. 3.
[8] Zauważali ten problem m.in. S. Zieliński, Dolina ludzi osiadłych, w: tegoż, Wycieczki balonem. Nr 2. Gawędy z pretekstem, Warszawa 1964; E. Biedka, Powitanie powieści miłosnej, „Miesięcznik Literacki” 1974, nr 9; M. Orski, Dolina, rzeka, hypnos, „Literatura” 1975, nr 36; J. Walc, Nieepickie powieści Tadeusza Konwickiego, „Pamiętnik Literacki” 1975, z. 1; M. Janion, Tam gdzie rojsty, „Twórczość” 1983, nr 4; J. Sawicka, Zapisać swój los, „Miesięcznik Literacki” 1983, nr 2; T. Lubelski, Poetyka powieści i filmów Tadeusza Konwickiego (na podstawie analiz utworów z lat 1947–1965), Wrocław 1984, s. 103–121; A. Nasalska, Formuła nostalgii. O sposobie kształtowania świata przedstawionego w prozie T. Konwickiego, w: Modele świata i człowieka. Szkice o powieści współczesnej, red. J. Święch, Lublin 1985; K. Sławiec, Requiem dla doliny, „Fakty” 1985, nr 10; S. Nowicki [S. Bereś], Pół wieku czyśćca. (rozdz. Dolina, s. 5–24); A. Bukowska, Tadeusza Konwickiego obrachunki z epoką i samym sobą, „Miesięcznik Literacki” 1988, nr 6; D. Patkaniowska, Tadeusza Konwickiego dialog z tradycją i własną pamięcią; B. Hadaczek, O wileńskim świecie Tadeusza Konwickiego, „Ruch Literacki” 1989, z. 4–5; M. Tomaszewski, Magiczna triada Tadeusza Konwickiego, „Pamiętnik Literacki” 1991, z. 3; A. Krzywicki, Łaska, marzenia i przekleństwo pamięci, „Gazeta Pomorska” 1992, nr 108; P. Czapliński, Tadeusz Konwicki, Poznań 1994.
[13] Problem ten porusza G. Leszczyński w artykule: Miłość, młodość i śmierć według Konwickiego, w: Nikt nie chciał być młodym. Materiały z sesji literackiej o twórczości Tadeusza Konwickiego. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich 29 maja 2006 roku, red. J. Papuzińska, Kraków 2006.
[15] Motyw torów kolejowych i drogi w pisarstwie Konwickiego ciekawie prezentuje T. Lubelski, por. tegoż, Poetyka powieści i filmów Tadeusza Konwickiego.
[16]Lokalizację geograficzną miejscowości w Senniku współczesnym i stosunki przestrzenne między nimi przedstawił Jan Walc w studium Nieepickie powieści Tadeusza Konwickiego.
[18] A. Marzec, Miłość w „tamtych latach”. (T. Konwicki: „Kronika wypadków miłosnych”), w: tejże, Co jest w człowieku. Interpretacje prozy współczesnej, Łódź 1993, s. 77.
[23] M. Sprusiński, Konwickiego wieczne pielgrzymowanie, w: tegoż, Między prawdą a zmyśleniem. Szkice o nowszej prozie polskiej, Kraków 1978, s. 133–142.
[25]Na co wskazuje M. Czermińska w studium Autobiografia i powieść, czyli pisarz i jego postacie, Gdańsk 1987.
[26]Por. D. Patkaniowska, Tadeusza Konwickiego dialog z tradycją i własną pamięcią; S. Bereś, Archipelagi milczenia; W. Maciąg, Bolesna pamięć. Tadeusz Konwicki, s. 347–353.