Zdzisław Antolski
MOJE KIELCE LITERACKIE (28)
WIGILIE ŚWIĘTOKRZYSKICH POETÓW
Dzień Wigilijny utrwalił się w polskiej kulturze jako dzień magiczny, który żegna minione i wróży przyszłe. Właśnie tego dnia, łącząc się z uczuciami najbliższych, dokonujemy bilansu naszych poczynań i zastanawiamy się, jak nasze życie uczynić lepszym i szlachetniejszym. Jest to głównie dzień radości, ale także melancholijnej zadumy nad przemijaniem, nad naszą jednostkową historią będącą cząstką historii narodu.
W kulturze jest to dzień cudów, jakby powrót do utraconego raju, harmonii człowieka z przyrodą. Niewątpliwe źródła owych obrzędów sięgają korzeniami do czasów pogańskich. Połączone z obrzędami chrześcijańskimi tworzą jedno z najbardziej wzruszających świąt polskich.
W dniu tym ludzie bratają się z przyrodą, z drzewami, ze zwierzętami i z całym kosmosem, czego wymownym przykładem jest wypatrywanie pierwszej gwiazdy, jako znaku niebios, zezwalającego na rozpoczęcie wieczerzy. Na stole stawiany jest pusty talerz dla człowieka samotnego lub zabłąkanego wędrowca, jeszcze jeden symbol zbratania i poczucia wspólnoty ludzkiej.
W kulturze ludowej wierzono, iż w dniu tym zwierzęta rozmawiają ludzkim głosem, a nawet drzewa słyszą i rozumieją wypowiadane przez człowieka słowa. W chacie, w kątach izby stawiano snopy zboża, pod biały obrus wkładano siano, a od pewnego czasu przyjął się u nas zwyczaj stawiania w domu przystrojonej kolorowo choinki.
Symbolem Wigilii jest opłatek, znak Bożego Narodzenia. Dzielenie się nim i wzajemne składanie sobie życzeń umacnia w ludziach uczucia przyjaźni i braterstwa. Tragiczne losy naszej historii powodowały, iż opłatek wędrował czasami tysiące kilometrów, nim dotarł do adresata. Opłatek, jako sacrum, jest także widomym symbolem zjednoczenia z samym Bogiem.
Bardzo bogata jest polska poezja poświęcona tematowi wigilijnemu. Poczynając od najstarszych kolęd zapisanych w „Ludycjach wieśnych” (1543 r.) poprzez realistyczne w opisie pastorałki, aż do arcydzieła Franciszka Karpińskiego — „Bóg się rodzi — moc truchleje” i Teofila Lenartowicza „Mizerna, cicha stajenka licha”.
Kolędy pozostawały zawsze żywym gatunkiem literackim. Pisali je: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Cyprian Norwid, Adam Asnyk, Leopold Staff, Bolesław Leśmian, Julian Tuwim, Jerzy Liebert. Kolędy pisane były podczas wojny, żeby wymienić Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Konstantego Gałczyńskiego, Tadeusza Gajcego i Tadeusza Borowskiego. Kolędy powstawały w oddziałach partyzanckich i jenieckich oflagach. Ze współczesnych poetów, zajmujących się tym tematem można wymienić Tytusa Czyżewskiego i Jerzego Harasymowicza.
Dobrą tradycją pisarzy regionu świętokrzyskiego stało się publikowanie wierszy wigilijnych w prasie, a następnie w oddzielnych antologiach. Można się zastanowić, dlaczego właśnie tutaj wiersze wigilijne pojawiają się tak obficie? Genius loci krainy świętokrzyskiej, centrum polszczyzny, tradycja „Kazań Świętokrzyskich”, powstań narodowych i walk o niepodległość, a także przywiązanie do tradycji, byłyby chyba tylko jednymi z wielu możliwych odpowiedzi.
Kieleccy poeci przez ponad trzydzieści lat spotykali się na wigilijnych spotkaniach i czytali swoje nowe wiersze. Najpierw w legendarnym już Klubie Dziennikarza, następnie w ośrodku rzeźbiarskim „Wietrznia”, następnie w kawiarni Sołtyki i ostatecznie w Domu Środowisk Twórczych „Pałacyk Zielińskiego”. Powstał również spektakl teatralny złożony z wierszy wigilijnych miejscowych autorów oraz ukazało się kilka almanachów. Najbardziej dramatyczne było nasze spotkanie wigilijne po ogłoszeniu stanu wojennego, kiedy wspominaliśmy kolegów internowanych w więzieniu na Piaskach.
Przedstawiam dziś tylko część tego wigilijnego dzieła…
HENRYK JACHIMOWSKI
Pastorałka wigilijna
w Wigilię Anioł wchodzi w drzwi
opłatek z chlebem niesie w sianie
w opłatku czas przypomni dziś
kto rację ma po której stronie
za oknem gwiazda drży
za oknem nie śpi żołnierz
przez wioskę dzieci idą z Orłem
przez Polskę Car i Bóg
na Świerku Orzeł obok Anioł
z koroną w ręku przez czas mknie
w śniegach opłatka Car na saniach
pędzi z kibitką pędzi przez wiek
za oknem gwiazda drży
za oknem nie śpi żołnierz
przez wioskę dzieci idą z Orłem
przez Polskę Car i Bóg
pęka powoli gips i kokon
w opłatku Anioł pyta czy
Car się przypomni znów epokom
czy z racji naszej — tylko mit?
za oknem gwiazda drży
za oknem nie śpi syn
przez Polskę chłopcy idą z Orłem
i tak będziemy szli
6 XII 1981
Sonet wigilijny
spór dziś w Wigilię, dziejów krzyk przewodzi
z prawd ważnych prawem nie wina lecz kara
Bóg chciałby dzisiaj wszystkich nas pogodzić
leżąc bezradnie na okruchach siana
kat wielbi konia lecz zabije ciebie
kpi mur z obłędu milczy śmierć na stepie
Bóg za nas dzisiaj bezradnie się wstydzi
iż miast nas inni żyliby tu lepiej
nad synem matka choć syna już nie ma
w biegu ojczyźnie zwiodła go opatrzność
śni syn dzieciątko leżący na baczność
leżąc na sianie Bóg chciałby powiedzieć
do nas w Wigilię bezradnie skłóconych
że już nie dałby nam swej wolnej woli
1982
…………………………………………………
ANDRZEJ LENARTOWSKI
z cyklu „Zaproszenie do piekła”
Wigilia w piekle
policjanta
przechadza się nieśpiesznie Uważnie śledzi
ruch cieni na zasłonach Niech pomarzą o niebie
myśli bo jego serce jest dzisiaj pełne miłości
a za parę dni przypomni się tym skurwysynom
pod jaką gwiazdą żyją Gumowa pałka
rośnie poklepując go po boku
w domu zanim siądzie do stołu
wyjrzy jeszcze na ulicę by zobaczyć swego kolegę
uważnie śledzącego ruch cieni na zasłonach
jest porządek w piekle myśli uspokojony
wybrał przecież swój zawód z ogromnej miłości
do porządku Idzie przełamać się opłatkiem z dziećmi
cenzora
niech mi ktoś powie że nie jest to praca twórcza
tak bez przechwałek mógłbym podpisać się pod niejednym
artykułem Rok temu dostałem premię gdy ze zdania
bóg się rodzi moc truchleje pozostawiłem tylko
wyrazy skrajne
dzisiaj pracy niewiele Ulubiony przez wszystkich
dziennik głos piekła drukuje tylko życzenia świąteczne
od samego pierwszego szefa. I klnę się na księgę zapisów
że trafi na wigilijny stół bez opóźnienia
polityka
samotność najlepiej widać przy wigilijnym stole
żona odeszła a dzieci wyemigrowały z piekła
jakby im czegoś tutaj brakowało
dlatego kolację jadam w restauracji
obserwuję kelnerów I takich jak ja Samotnych
nie mam czasu by myśleć o ostatnim plenum O różnych
decyzjach Mówię że błędnych Jakby tutaj można było
podejmować inne decyzje Sam ze sobą dzielę się opłatkiem
nie myślę że ktoś się rodzi Dla polityka
zawsze bezpieczniej jak ktoś umiera
………………………………………………………….
Adam Ochwanowski
Wigilia
Ryśkowi Zamojskiemu
Ktoś dziś w okno zastukał kto nie wiem i po co
do drzwi się dobijali wołali kto nie wiem
być może na swój pogrzeb chciał prosić przyjaciel
posiniaczony żalem w bezrozumnym gniewie
Może szczęście zbiesione przybiegło na alarm
na stół świąteczny wylać nasze łzy sobacze
bo z Bramy Opatowskiej Sandomierski Ikar skacze
leci jak gwiazda nie dosięga bruku
Coraz nas mniej przy stole coraz więcej cieni
w znajomych zakamarkach w rodzinnych pałacach
nawet tapczan nie skrzypi choć może najlepiej
jednym fałszywym graniem historie odwracać
Dźwięczą puste talerze na stole opłatek
pieści całość rozdartą między dwojgiem ludzi
stary Józef z Maryją uklękli cichutko
pilnują by się Jezus ze snu nie obudził
Tak dojrzewają sprawy oswojone z nocą
trzeźwość myśli skowyczy na dziewiczym progu
wchodzi cicho Jan Lechoń pijemy gorzałkę
ja mu mówię o Polsce a on mi o Bogu
24/25 XII 77
Czuwanie wigilijne
Andrzejowi Rzepeckiemu
Dziad pod kościołem zna historie takie
że trudno dociec najmądrzejszej głowie
jakim językiem człek do człeka gada
i do jakiego buntu się sposobi
Jest że kraina gdzie nie biją w dzwony
a w pastorałkach krotochwilne słowa?
Mróz gardło ściska, gęby skute lodem
tylko w niebiesiech granie i rozmowa
I ludzie wierzą i ludzie się dziwią
bo ludzie żyją gdy mogą się dziwić
A nam stańczyki hulają po polach
i już za późno aby się sprzeciwić
Ponoć chochoła w studni utopili
Zabraknie wody dla bydła i ludzi
Patrz, betlejemska gwiazda cicho spadła
To boska cisza. Nikt się nie obudzi
I z Nazaretu nie ucieknie Józef
26.XII. 81
……………………………………………………
Zdzisław Antolski
Szczęście
Mama szydełkuje misternie pajęczynę serwetki
przy ciepłym piecu Na jej kolanach
mruczy zwinięty kłębek koci
Ojciec pochylony nad „Popiołami”
znów zdobywa Saragossę
Siedzę nad stołem z armią papierowych żołnierzy
którzy bronią naszego domu
Stół jest rodzinną świątynią
wspartą na czterech koślawych kolumnach
W szufladzie jest skarbiec rodzinnych fotografii
Za oknem hula zamieć zasypało cały świat
Ojciec wypatruje pierwszej gwiazdy
W kącie w srebrnej sukience z połyskującym
anielskim włosem skrzy się księżniczka leśna boginka
Przyprawia o zawrót głowy zielonym zapachem
Czekamy na coś niezwykłego w ten zimowy wieczór
Jest tak dobrze i bezpiecznie że zaczynam płakać
.
Z kolędą
Pole stołu białe
śnieżnym obrusem zawiało
nade mną dzieciństwa pamięć
świeci gwiazdą ciemną
idę z kolędą
Betlejem rodzicielskie
opoka na której wers po wersie
buduję kościół poematu
Słów mirra kadzidło i złoto
biały opłatek przełamany
wiersz
Skrzypi pod stopą
zamarznięty śnieg
pachnie jedliną
ojca cień od świec
Przez zaspy z papieru
idę z kolędą
gdzie nad Ponidziem
gwiazda świeci ciemno