Małgorzata Strękowska – Zaremba - Literatura dla młodych cz. 3
Proza polska
Proza dla młodych ma się znacznie lepiej od poezji, a wręcz świetnie, pod warunkiem, że traktujemy ją jako blok – całość, a to przecież błąd. Różnicę między tekstem dla siedmiolatka i siedemnastolatka dostrzeże każdy; jednocześnie granica między tym, co dla młodych, a tym, co dla dorosłych, czasem, oby częściej, ulega zatarciu.
Z prozą dla młodszych odbiorców jest świetnie, dla młodzieży (mam na myśli starsze klasy gimnazjum oraz licealistów) jest trochę gorzej (niektórzy twierdzą, że znacznie gorzej). Na tym polu mamy wolną przestrzeń do zagospodarowania. Tych, którzy kierują swoją twórczość do młodzieży jest coraz więcej, jednak tych, którzy warci są uwagi, nie ma aż tak wielu (np. Anna Onichimowska, Grzegorz Gortat, Kazimierz Szymeczko, Ewa Nowak, Marta Fox, Małgorzata Karolina-Piekarska i paru innych). Lukę w niewielkim stopniu zapełnia fantastyka, która ma ograniczony krąg czytelników – fanów; jednym z wyjątków jest świetny cykl Rafała Kosika (Felix, Net i Nika...), który mógłby podbić świat, podobnie jak cykl o Harrym Potterze, gdyby instytucje powołane do promowania literatury polskiej działały z większą skutecznością albo lepiej orientowały się w tym, co się podoba młodym. Wydawcy ratują się przekładami, w wyborze, zazwyczaj, kierują się modą (ostatnie lata to zalew powieści o wampirach), a nie smakiem literackim. Wprawdzie można spośród przekładów wyłuskać bardzo dobre utwory (np. Z tęsknoty za JudyAnneCasidy), to trzeba mieć już jednak umiejętność krytycznej oceny.
Znamienne, że również znacznie mniej osób podejmuje się recenzowania książek dla młodzieży niż dla dzieci młodszych i najmłodszych. Pozostawiam psychologom, socjologom i kulturoznawcom odpowiedź na pytanie, dlaczego tylu dorosłych (pisarzy i recenzentów) obchodzi łukiem literaturę kierowaną do młodzieży.
Jeśli chodzi o prozę dla dzieci mamy wysyp dobrych autorów piszących dla starszych przedszkolaków, dzieci wczesnoszkolnych, starszej podstawówki i pierwszych klas gimnazjum. Są wśród nich takie nazwiska jak: Wojciech Widłak, Grzegorz Kasdepke, Ludwik Janion (niesłusznie przemilczano jego cykl Adaś i Słoń), Dorota Suwalska, Barbara Kosmowska, Marcin Szczygielski i wielu innych. Dołączają do tej grupy pisarze kojarzeni z literaturą dla dorosłych; ostatnio Anna Janko z Maciupkiem i Maleńtasem i Magdalena Tulli ze świetną Awanturą w lesie - utworem, który niweluje granicę między literaturą dla młodych i literaturą dla dorosłych. Wprawdzie dla dwunasto- trzynastolatków jest mniej dobrych propozycji, szczęśliwie, karierę robią ostatnio książki detektywistyczne; i wśród starszych i wśród najmłodszych.
Tematyka utworów prozatorskich jest dość szeroka, pisarze koncentrują się na podsycaniu w młodym czytelniku ciekawości świata, uczą czuć i współodczuwać, rozumować i rozumieć, pozbyli się nachalnego dydaktyzmu, stosują wiele chwytów, by zatrzymać uwagę czytelnika, np. komizm, szybkie tempo akcji, mieszanie gatunków literackich. Dają dziecku przestrzeń na domysły i wyobrażenia, nie zagłaskują go wizją cukierkowego świata. Obok tego rodzaju literatury współwystępuje literatura tzw. bezpieczna, co nie znaczy zła, ograniczona do wyimka świata, pozwalająca dziecku np. spokojnie zasnąć. Niestety, pośród tego rodzaju tytułów częściej zdarzają się propozycje nudne, z rozwlekłą narracją, upupiające, pouczające, z wtrętami w stylu podręcznikowym.
Mimo to można stwierdzić z głębokim przekonaniem, iż w literaturze dla młodych zaszły korzystne zmiany, w tym dwie najważniejsze: narracja dawniej prowadzona z perspektywy osoby dorosłej, obecnie prowadzona jest z perspektywy dziecka i skupiona na świecie dzieciństwa; i druga, poszerzenie tematyki utworów m.in. o tematy tzw. trudne.
Niektórzy wydawcy bronią się przed tematami określanymi mianem trudnych: śmierć, przemoc w rodzinie, choroby psychiczne, nałogi dorosłych itp. Ta sytuacja zmienia się z roku na rok, ukazują się książki, również polskich pisarzy, które łamią tabu, jak: Kiedyś, kiedyś, czyli Kasia, Panjan i Pangór Jarosława Mikołajewskiego, Dziewczynka z parku Barbary Kosmowskiej. Jednym się to podoba, innym nie. Pewne jest, że tego rodzaju książek będzie przybywało. Moim zdaniem, o ich ocenie, nie powinien decydować wyłącznie temat, ale to, jak został on przedstawiony, czy autor wziął pod uwagę wiek, wiedzę i wrażliwość swojego czytelnika. Czy jego książka ma wartość artystyczną, co wnosi do literatury poza zaprezentowaniem niepodejmowanego dotąd tematu.
Jak dużą przestrzeń na naszym rynku mają książki poruszające trudne tematy niech świadczy wręcz „nadprodukcja” przekładów opowiadających o smutku, odejściu, stracie itp. głównie skandynawskich autorów. (O przekładach w kolejnej części.)
Paradoksalnie w literaturze skupionej na świecie dzieciństwa coraz więcej miejsca zajmują dorośli, co prowadzi do zaprzeczenia ich mądrości i władzy (literatura antypedagogiczna) oraz do pokazania ich bezradności, nieporadności i samotności wobec sytuacji trudnych, w tym przypadku dziecko zmuszone jest radzić sobie z problemami swoimi i dorosłych (zjawisko „abdykacji dorosłych”). Można się spierać o wzorce prezentowane w takiej literaturze, jednak odwrotu do literatury narzucającej dziecku ideał bycia dzieckiem w wyobrażeniu dorosłych, szczęśliwie, już nie ma. Od ideału zbyt blisko do totalitaryzmu.
Małgorzata Strękowska-Zaremba